20 lutego 2018

Johann Friedrich Weule w 1836 roku założył w miasteczku Bockenem w Dolnej Saksonii fabrykę, która specjalizowała się w produkcji zegarów wieżowych i ludwisarstwie. Mimo początkowych trudności oraz pożaru fabryki w jedenastolecie działalności, zegary Weule’a znalazły się na wieżach wielu kościołów, szkół, ratuszów, zdobywając powszechne uznanie. Punktem wyjścia dla fabryki było zbudowanie w roku 1848 zegara przeznaczonego na wieżę kościoła św. Damiana i Kosmy w pobliskim Goslarze, który znajduje się tam do dziś. Rozwój fabryki sprawił, że przedsiębiorstwo mogło sobie pozwolić na wprowadzenie do produkcji nowinek technicznych tamtej epoki. Natomiast rozwój kolei na przełomie XIX i XX wieku sprawił, że m.in. do Wielkopolski sprawniej można było transportować wielkogabarytowe produkty. Z kolejowych bocznic w portach zegary J. F. Weule płynęły nawet do odbiorców na innych kontynentach. W warsztatach szybko znalazły się maszyny parowe, a pod koniec XIX wieku maszyny elektryczne. Zegary rozpoczęto wyposażać w napędy automatyczne. Nie da się ukryć, że duże, solidnie i dość masywnie wykonane zegary J. F. Weule były zapewne dużo droższe, niż choćby zegary Carla Weissa. Fabryka działała niezwykle prężnie do czasu I wojny światowej, gdy wymuszono na niej zmianę charakteru produkcji na militarny. W pracowniach powstawała wówczas amunicja, a dzwony odlewano z żelaza. W okresie międzywojennym przedsiębiorstwo wróciło do swojego pierwotnego profilu działalności. Mimo tragicznej sytuacji gospodarczej Niemiec po I wojnie światowej, fabryka odrabiała straty wojenne. Nie bez znaczenia było duże zapotrzebowanie na zegary, spowodowane odbudową miast leżących na linii frontów. Fabryka zatrudniała wielu mieszkańców miasta, za co w dowód wdzięczności właściciel piastował urząd burmistrza Bockenem i został jego honorowym obywatelem. W 1936 roku wydano książkę z okazji stulecia działalności fabryki. Militaryzacja Niemiec, wprowadzona przez rządzącą Niemcami partię narodowosocjalistyczną, spowodowała, że wiele fabryk zegarów (np. Gustawa Beckera i Carla Weissa na Śląsku ) zostało zamkniętych lub zamienionych na zakłady produkujące broń, amunicję bądź też inne wyposażenia militarne. Firma Weule’a wciąż jednak wytwarzała dzwony i mechanizmy. Dopiero same czasy wojennej zawieruchy zmieniły całkowicie profil działalności fabryki. W 1939 roku władze nakazały fabryce produkcję nabojów. Zajęto się też wytwarzaniem wojennych czajników i dzbanków do kawy. Po zaatakowaniu ZSRR przez III Rzeszę, fabrykę przekształcono w obóz pracy dla radzieckich więźniów. W kwietniu 1945 roku Amerykanie zajęli Dolną Saksonię. Firma wróciła do swej pierwotnej działalności i radziła sobie całkiem nieźle, gdyż odbudowa miast wymagała dostarczenia nowych zegarów i dzwonów. Lata 50. XX w. okazały się już jednak inne. Fabryka zaczęła przynosić straty. Właściciel chciał przekwalifikować się w producenta maszyn do wyrobu materiałów płóciennych, jednak projekt nie powiódł się. W 1953 roku firma ogłosiła upadłość. Przejęła ją jednak inna zegarmistrzowska fabryka, tj. Wilhelmshutte. Jednak i ta upadła już w 1966 roku. W 1970 roku otwarto w budynku przedsiębiorstwa muzeum zegarów wieżowych. Fabryka produkowała najczęściej zegary konstrukcji wysokiej ( z osiami ułożonymi względem siebie w linii pionowej ) z dwoma mechanizmami: chodu oraz wybijania godzin i półgodzin. Cechą szczególną owych mechanizmów były dość spore gabaryty. Masywne części nie ulegały uszkodzeniom. Specjalne szafy, w których umieszczano czasomierze, zabezpieczały je przed zanieczyszczeniami. W pracowniach przedsiębiorstwa wytwarzano też czasomierze z mechanizmem bicia kwadransów. Jeden z takich czasomierzy zachował się na wieży kościoła pod wezwaniem Maryi Królowej przy Rynku Wildeckim w Poznaniu. Został on niedawno poddany gruntownej konserwacji wykonanej przez poznańskiego konserwatora Krzysztofa Kurka. Zegary J. F. Weule miały najczęściej tygodniową rezerwę napędu, chociaż zdarzały się tańsze egzemplarze, które należało nakręcać codziennie. Jeden z takich zegarów mieści się na wieży kościoła w Chobienicach. Jest on odłączony na rzecz nowego napędu elektronicznego. Firma wytwarzała także zegary dworcowe, które w Polsce można było spotkać głównie na terenie Pomorza i Mazur. Producent wytwarzał ponadto zegary uliczne. Czasomierze z tej firmy znajdują się niemal w całych Niemczech, w Polsce na terenach dawnego zaboru pruskiego, we Francji, na Łotwie, a nawet w Ameryce Południowej. Szczególnym budynkiem, w murach którego znajduje się zegar z fabryki Johanna Friedricha Weule, jest Nowy Ratusz w Hanowerze. Zegary Weule napędzają wskazówki zegarów na kościele farnym w Wolsztynie oraz w Tuchorzy.Trudno wypowiedzieć się na temat dawnych mechanizmów, natomiast od 1912 roku na wieży kościoła w Chobienicach działał czterotarczowy zegar wyprodukowany w firmie J. F. Weule. Po wielu latach działania wymagał gruntownej naprawy. Znajdujący się w wieży mechanizm jest prostszą konstrukcją niż inne zegary Weule. Czasomierz składa się z mechanizmu chodu i mechanizmu bicia wybijającego godziny i półgodziny. Należało go nakręcać codziennie. W roku 2014 zamontowano do starych tarcz sterowany radiowo napęd. Fabryka odlewała także dzwony różnej wielkości. W wieży chobienickiego kościoła zawieszony jest jednak o wiele starszy dzwon. Na szczęście przetrwał on wojenne zawieruchy XX wieku, kiedy to ściągano i przetapiano dzwony w celach militarnych.

 

Wieża kościoła w Chobienicach

Parafia pw. św. Piotra w Okowach

w Chobienicach

 

Archidiecezja Poznańska

 

Konto parafialne

Bank Spółdzielczy Siedlec

08 9660 0007 0013 9090 0200 0001

Parafia Chobienice 2017-2023

Projekt i wykonanie

 

 

Biuro Parafialne czynne w wtorek: 16:00 - 17:15 

czwartek: po Mszy św. do godz. 19:30

Msze św. w sobotę: 18:00

w niedzielę: 08:00, 11:45

w dni powszednie: 18:00

Nowa Wieś Zbąska w niedzielę: 10:00